3.10.09

Notatki do manifestu


…żywi zawsze mają rację przeciw umarłym.

Jednym z celów, jaki w miarę skromnych swych możliwości zamierza realizować autor tego bloga, jest obrona tego, co żywe, przed tym, co martwe.

Zdawałoby się – wiele jest prawdy w tej myśli – że właściwym czasem gramatycznym życia jest futurum. Jest nim jednak dokładniej, czego będzie się tu dowodzić, odwrotność tego, co teologia zbawienia nazywa perfectum futurum – więc nie przeszłość w przyszłości, ale przyszłość w przeszłości, future in the past, quod erat futurum.

Metoda będzie więc Benjaminowska. W każdym wydarzeniu historycznym, w każdym zjawisku, w każdej myśli, oddzielać będziemy skrupulatnie to, co żywe, od tego, co martwe, aby następnie wziąć to, co odrzuciliśmy jako martwe i znów je podzielić, tak aż w końcu nic już martwego nie zostanie.

Życie z istoty swej jest autodestrukcyjne. Więcej jest zatem zawsze życia przy początku niż przy końcu. Zasada ta będzie determinowała wybór sojuszników i wrogów. Zawsze więc autor tych słów będzie z Platonem przeciw Arystotelesowi, z Freudem przeciw Lacanowi, ze św. Pawłem przeciw Janowi Pawłowi.

3 komentarze:

  1. Pod rozwagę autora - polemika Horkheimera i odpowiedź Benkamina:
    List Horkheimera z 16 marca 1937 roku na temat niedomkniętości historii: „Twierdzenie o niedomkniętości jest idealistyczne, jeśli nie mieści w sobie również domkniętości. Przeszła niesprawiedliwość dokonała się i jest czymś zamkniętym. Zabici są naprawdę zabici. [...] Gdyby brać całkiem na serio niedomkniętość, trzeba by uwierzyć w Sąd Ostateczny. [...] Co się tyczy niedomkniętości, w historii istnieje może różnica między jej aspektem pozytywnym i negatywnym, w tym sensie, że nie do naprawienia są tylko przeszłe krzywdy, trwogi i cierpienia. Przeszłe akty sprawiedliwości, przeszłe radości i dzieła pozostają w innym stosunku do czasu, gdyż ich kruchość w znacznej mierze neguje ich pozytywny charakter. Odnosi się to szczególnie do egzystencji jednostkowej, w której śmierć przypieczętowuje nie szczęście, lecz nieszczęście”.
    Benjamin:
    Te rozważania należałoby skorygować refleksją, iż historia to nie tylko nauka, ale i w stopniu nie mniejszym forma pamięci. To, co wiedza „ustaliła”, może być zmodyfikowane przez pamięć. Pamięć może coś niedomkniętego (szczęście) przekształcić w coś domkniętego, a coś domkniętego (cierpienie) przekształcić w niedomknięte. To teologia; jeśli jednak we wspomnieniu dane jest nam doświadczenie wzbraniające pojmowania historii w sposób z gruntu ateologiczny, to tak samo nie wolno nam próbować jej pisać w sposób bezpośrednio teologiczny.

    Nasuwają się od razu pewne pytania
    1. Może to Horkheimer ma jednak rację. Przeszłego cierpienia i niesprawiedliwości nie da się „uratować” (czyt. zbawić). To co martwe jest naprawdę martwe. I tylko teologia jest rozwiązaniem? (Kontekst istotny: Holokaust). Czas profanum, czas świecki jest tylko czasem upadku?
    2. Co sądzić o odpowiedzi Benjamina? Czy nie jest jednak dosyć powierzchowna?
    3. A jeżeli brać ją na serio, to czy interesujące jest rzeczywiście przekształcanie pamięci? Czy może samej przeszłości? A wtedy pod jakimi warunkami jest możliwe?
    4. I oczywiście pytanie o domkniętość. Z jakiej perspektywy mamy dokonywać tych dychotomicznych podziałów? (U Benjamina ważne jest „teraz”).

    Jeszcze pytanie o życie.
    Z przesłanki że, życie jest autodestrukcyjne, nie można wyprowadzać wniosku, że jest go więcej na początku. Byłoby to postępowanie niedialektyczne: dopiero z perspektywy teraz możemy uchwycić sam początek, ale czy to nie jest już inny początek? I czy w ogóle mówienie o jakiś początkach ma tu sens?

    JH

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki!

    Odpowiedź w nowym poście, bo długa: http://quoderatfuturum.blogspot.com/2009/10/historia-pamiec-zycie.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Na gorąco:
    Nie stawiam się po stronie Horkheimera, ale cały czas mam wątpliwości. Powtarzam: co z Holokaustem? Czy to nie jest jakaś ostateczna negatywność nie do przezwyciężania? Jak można dzielić w tym przypadku? Na jakiej podstawie? Nasze „teraz” wydaje się tu bezsilne i gołe. Odpowiedź Benjamina: musi się dokonać katastrofa katastrofy, czyli negacja negacji jest odpowiedzą z apokalipsy i prowadzi donikąd.
    Ponadto wydaje się podważać jego materialistyczny mesjanizm.
    JH

    OdpowiedzUsuń